sobota, 12 maja 2012

10

                                            **** Jessica ****
Byłam cała w gorącej kawie i zobaczyłam go. To był mój były, Justin. Zerwałam z nim bo. Nie pamiętam dlaczego.
- Jessica?!- zrobił wielka minę i uśmiechną się z niedowierzaniem. Nie chciałam nic mu mówić. Szczególnie teraz, zalana kawą obok szczeniaka. Wzięłam Princessę na ręce.  Spojrzałam się w jego oczy i uśmiechnęłam się sztucznie. On chyba tego nie poznał.
- Jess! Ale się długo nie widzieliśmy!
- Na szczęście- mruknęłam pod nosem
- Co?
- Nie, nic nic. Wiesz muszę już iść. Kumple na mnie czekają.
- A tak słyszałem że odeszłaś z Angels i przeszłaś do jakiegoś zespołu Beyonce.
- Tak.- przerwałam mu- słuchaj ja serio muszę już iść.
- Ale wiesz że stawiasz mi kawę- Justin się uśmiechną. Był uroczy. Dałam mu mój numer telefonu i wyszłam z kawiarni. Doszłam do parkinu przy samochodzie stali Louis i Harry podbiegłam trochę. Zakupy były już chyba w samochodzie. Zastanawiałam się dlaczego zerwaliśmy z Justinem. On jest taki uroczy. Z każdą myślą o nim coraz bardziej się uśmiechałam. Weszłam do samochodu, nie chciałam prowadzić. Miałam za dużo miłych wspomnień z Justinem w głowie. Nie mogłam przestać się uśmiechać!
- Jessi, a co ty taka radosna? - zapytał Louis jedząc coś.
- A nic.
- No co?
- Nic.
- No dobra. Nic to nic.- powiedział Louis. Zapieliśmy pasy i wyjechaliśmy.  Grałam w jakąś grę na iPhonie, ale mi się znudziła i odłożyłam telefon obok radia.
- Ej, skoro nie możemy wracać do domu to gdzie jedziemy?- zapytał Harry. Zastanawiałam się trochę po czym odpowiedziałam;
- Pojedziemy do Liama i Agnes.
- Dobra.- odpowiedzieli chłopaki jednocześnie. Włączyłam radio. Właśnie leciała macarena. Ja i Lou zaczęliśmy się wygłupiać i tańczyć. Harry cały czas się śmiał. Princessa siedziała cicho obok Lou. Siedziałam odwrócona do Lou. Piosenka się zmieniła. Do Agnes i Liama długa droga. - pomyślałam. Ja i Lou nie przestawaliśmy się wygłupiać. Usłyszałam sygnał sms'a. Odwróciłam się i wzięłam telefon do ręki. Był od jakiegoś nieznanego numeru.
- Tęsknie za tobą. Wróć do mnie.  - Justin.
Nie mogę uwierzyć Justin chce żebyśmy nów byli razem! To jest piękne. Znów pojawił mi się uśmiech na twarzy.
- Co Jessi, kto napisał że jesteś taka uśmiechnięta?- zapytał Harry.

- Mój chłopak.- odpowiedziałam z szyderczym uśmiechem.

- Chłopak?!- wrzasną Lou. Spojrzałam się na niego i na Harrego. Harry patrzył się na mnie. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na drogę

- HARRY! CIĘŻARÓWKA! - wrzasnęłam...

                                                  **** Zayn****
Leżałem na kanapie obok Alice. Była we mnie wtulona. Leżeliśmy pod kocem.
- Wiesz Zayn. Też się zakochałam - powiedziała. Widziałem jak powoli tworzą jej się rumieńce na policzkach.
- Tak? W kim?- opowiedziałem uśmiechając się.
- Wiesz co?! W teletubisiu!
- Możesz mnie tak nazywać. - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. W tym momencie zadzwonił telefon Alice.
- Nie odbieraj- wyszeptałem tuląc ją.
- Muszę- powiedziała. Wstała, ubrała się w moją koszulę i odebrała telefon. Wyszła na chwilę z pokoju. Leżałem sam. Gadała chyba z 10 min. aż wróciła. Była cała w łzach. Szybko się podniosłem i przytuliłem ją.
- Co się stało? - zapytałem. Alice wybuchła. Płakała jak oszalała.
- Alice?!- szturchnąłem ją
- Harrrrry, Louis i Jesssssica mieli wypadek sąąąąą w szpitttalu.-odpowiedziała. Zamurowało mnie. Przytuliłem ją do siebie mocniej. Czułem jak łzy napływają mi do oczu.
- Jedziemy tam.- powiedziałem.
- Są w szpitalu przy Roah Street.- powiedziała prze łzy. Szybko się ubraliśmy i byliśmy w samochodzie. 4 min. później byliśmy już w szpitalu. Wbiegliśmy tam i podbiegliśmy do recepcji.
- Gdzie oni są?!- Wykrzykiwała Alice.
- Co z nimi?!- krzyczała Alice. Przytuliłem ją i uspokoiłem.
- Może nam pani powiedzieć gdzie leżą Jessica Sprouthe, Harry Styles i Louis Tomlinson i co się z nimi stało?- zapytałem spokojnym głosem.
- A państwo są?- zapytała murzynka w niebieskim stroju pielęgniarki.
- Bliskimi przyjaciółmi.- odpowiedziałem.
- Nie mogę wam udzielić takiej informacji. Nie są pani członkami rodziny.
- Proszę nam powiedzieć gdzie oni są. Nie mają to żadnej rodziny. Są z UK.- odpowiedziała zapłakana Alice. Pielęgniarka się na nas spojrzała.
- No dobrze. Zaprowadzę was do nich. Jednak będziecie państwo mogli zobaczyć tylko Jessice i Louisa. Pan Harry właśnie ma ciężką operację.
- Jak to operację?!- zapytała Alice. Znów zaczęła płakać. Kobieta szturchnęła jaką inną pielęgniarkę która stanęła za nią na recepcji. Szliśmy za nią długim korytarzem.
- Państwa przyjaciele mieli wypadek samochodowy. Zderzyli się ciężarówką. Najbardziej ucierpiał pan Styles. Ma wstrząs mózgu, uraz kręgosłupa i jest w śpiączce.
- Jak to uraz kręgosłupa?!- wykrzyczałem.
- Na szczęście nie poważny. Powinien z tego wyjść. Najpoważniejsza jak narazie jest śpiączka.- odpowiedziała pielęgniarska. Zamyśliłem się.
- A pozostali? - zapytałem.
- Pan Louis ma kilka rozcięć i zadrapań. Natomiast pani Sprouthe. Ma wstrząs i poważne uszkodzenie lewej ręki.- opowiedziała. Doszliśmy do wielkiej sali gdzie byli właśnie Jessica i Louis. Pielęgniarka zostawiła nas samych. Jessica spojrzała się się na nas powoli. Wyglądała strasznie. Była cała w siniakach i miała zabandażowaną lewą rękę. Uśmiechnęła się.
- Co tam u was?- zapytała ze zmęczeniem w głosie.
- U nas?! Mieliście wypadek a Ty się pytasz co u nas?!- zapłata Alice do Jess siadając obok niej na łóżku.
- No, tak.- odpowiedziała Jessica. Alice uśmiechnęła się przez łzy. Siadłem obok Lou. Miał zabandażowaną głowę i plastry na całym ciele.
- Co się paczysz?- zapytał.
- A nie nic. - odpowiedziałem.
- Jak to się stało? - Zapytałem
- Po prostu ciężarówka w nas wjechała.- odpowiedział Lou. Otworzyły się drzwi. To był lekarz.

- Pan Harry jest po operacji. Został wybudzony ze śpiączki. Jako najbliżsi możecie go odwiedzić. Aczkolwiek dobrze by było gdyby to była jedna osoba z was.-  powiedział. Patrzył się cały czas w kartę Jessi. .
- Alice idź. Ja pogadam z Zaynem. - powiedziała Alice.
- Gdzie jedzie Harry?- zapytałem lekarza.
- Jest na ostrym dyżurze, aby przy Harrym cały czas jakaś pielęgniarka miała dyżur. Dobrze by było gdyby ktoś z państwa cały czas przy nim był.
- To Harry już skończył operację?- zapytałem
- Co z nim?- zapytał Lou.
- Wszystko dobrze. Operacja powiodła się.Jak już wspominałem został wybudzony ze śpiączki .- odpowiedział lekarz i wyszedł z pokoju. Alice się na mnie popatrzyła. Przytuliłem ją i poszła do Harrego.



                                                     **** Alice****
Kiedy zadzwonili do mnie z tym wypadkiem nie mogłam w to uwierzyć. Potem wszystko tak szybko się potoczyło.  Pojechaliśmy do szpitala itd. Teraz idę za lekarzem na ostry dyżur do Harrego. Mam nadzieje że jest spoko. Tak jak mówił lekarz. Doszliśmy do innej części szpitala. Było tam bardzo dużo ludzi. Normalnie wszystko wyglądało ja w doktorze House'sie. Weszliśmy do sali w której leżał Harry był podłączony do kroplówki.
- Zostawię was samych.- powiedział lekarz. Siadłam obok Harrego na łóżku i zaczęłam płakać.
- Alice nie płacz.- słyszałam głos Harrego.
- Nie mogę. Leżysz tu taki... No w złym stanie.- Harry wytarł kciukiem moje łzy spływające po policzku.
- Nie płacz już Alice. Wyjdę z tego. A jak widzę jak płaczesz to sam chcę płakać. Ale wiesz co? Kiedy widzę twoje piękne włosy to nie mogę się chyba rozpłakać. Nadal się nie przyzwyczaiłem.- uśmiechnęłam się. Zapanowała niezręczna cisza. Poczułam jak Harry trzyma mnie za rękę.
- Nie płacz nigdy więcej.- wyszeptał. Nasze spojrzenia się spotkały. Zbliżałam się do niego i delikatnie musnęłam jego usta. Harry nie puszczając mojej ręki, drugą złapał mnie za głowę. Całował o wiele lepiej niż Zayn. No właśnie Zayn. Przecież nie mogę się całować z Harrym. Dwie godziny temu całowałam się tak z Zaynem. Harry powoli pogłębiał pocałunki. Kiedy całował znikały wszystkie moje troski. Liczył się tylko on. Nie myślałam o Zaynie.Oderwałam się od niego lekko dysząc.
- Alice. - powiedział Harry.
- Zostań moją dziewczyną.- wyszeptał. Napłynęły mi łzy do oczu.
- Harry ja nie mogę.
- Możesz.- powiedział i znów mnie pocałował. Kiedy się całowaliśmy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Nie przestawaliśmy się całować. Dopiero po minucie, aby wziąć oddech. Spojrzałam się na drzwi. To był Zayn.

4 komentarze: